Wstajemy dosyć wcześnie, idziemy na falafla. Wracając do hostelu kupujemy zgrzewkę wody za 100SYP. Będąc po wejściem zauważyliśmy, że w samochodzie UN-u siedzą nasi żołnierze. „Jedziecie już?”. „Nie no, klima chodzi!”. No tak. Za 33zł cały bak, to co sobie żałować.
Dziewczyny z chłopakami pojechali do Dead Cities, a my przesiedzieliśmy cały dzień w hostelowym holu. Wieczorem gdy wrócili pojechaliśmy z żołnierzami do Lattaki poobijać się na plaży.
Po kilkugodzinnej podróży, gdzie mogliśmy się napatrzeć do woli na setki piknikujących Syryjczyków, grillujących tuż przy jezdni, dojechaliśmy do celu. Tam rozdzieliliśmy się. My wzięliśmy najtańszy hotel, a żołnierze pojechali wynająć jakiś bungalow.