Z rana wybieramy się na plażę. Za wjazd zapłaciliśmy po 2USD. Zdzierstwo. Ale dobra, w Morzu Śródziemnym wypada popływać. Przechodzimy przez bramkę, maszerujemy deptakiem w stronę plaży. Szok! W wodzie sami faceci, żadnej laski. A nie, jest! Jedna! W dżinsach, bluzce i chustce na włosach. Porażka. To się naoglądaliśmy...
Po dwóch godzinach wracamy do hotelu. Idziemy potem na dworzec kolejowy po bilety do Aleppo. Za 1,5USD bilet pierwszej klasy. To mi pasuje:) Co prawda nie spodziewaliśmy się cudów, licząc bardziej na mega syf, ale o tym później.
Szczerze mówiąc to nie pamiętam co robiliśmy przez dalszą część dnia. Chyba kupiliśmy jakieś ciastka, 7up-a i siedzieliśmy w parku. Dzień był nudny jak cholera.