W Goncali wysiedliśmy po północy tej samej nocy. Wychodzimy z wagonu na peron. Texas. Prawdziwy Texas. Stacja. Kilka osób które wysiadło szybko się rozpierzchło. Przed nami pusta równina. Za stacją ciemno, jakieś zabudowania, brak latarni. No to pięknie. Trzeba kimać tutaj. Zrobiliśmy obchód, na stacji był tylko zawiadowca. Poszliśmy do poczekalni, rozłożyliśmy śpiwory i tak przekimaliśmy do rana. A razem z nami zawiadowca…
Szybko się spakowaliśmy i wyruszyliśmy do centrum wioski. Tam stanęliśmy z grupą ludzi na skrzyżowaniu. To tutaj miał się zatrzymać bus do Denizli. Po paru minutach przyjechał. Za 2YTL w ogromnym ścisku gratis, dostaliśmy się na dworzec autobusowy. Tam za 3YTL wsiedliśmy w busa do Pamukkale, który wysadził nas pod wejściem do rzymskiego miasta Hierapolis.
Przemknęliśmy się ruinami i udało nam się zaoszczędzić 5YTl za wejście. Co prawda strażnik krzyczał do nas, ale pomyśleliśmy, że chce się z nami pewnie przywitać;)
Miasto ciekawe, dużo ruin zachowanych w dobrym stanie, zachowane długie szeregi kolumn i arkad oraz strzeliste cedry.
Gdy kończy się starożytne miasto zaczynają się tarasy Pamukkale. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to lodowiec. Dostaliśmy się tutaj z przeciwnej strony niż większość turystów bo z góry, a nie z dołu.
Tarasy robią niesamowite wrażenie, kilkadziesiąt basenów z błękitną wodą. Wszystko wygląda jakby ktoś zalał farbą stare schody i ponalewał gdzie się da wody. Oczywiście cyknąłem kilkadziesiąt fotek.
Do tego kilka wodospadów pod którymi można zażywać kąpieli. Są także specjalne baseny w których mogą się kąpać turyści. Nie obyło się bez bardachy z naszej strony bo upraliśmy sobie w nich koszulki i majtki… Wszystko schło na połaciach wapieniu a my moczyliśmy się w basenie. Pierwszy raz poczuliśmy się jak na prawdziwych wakacjach. Ech, jeszcze tylko zimny browar i murzynki z wachlarzami...
Ale nic nie trwa wiecznie, musieliśmy się zbierać. Opuściliśmy teren parku i udaliśmy się na autobus. Po drodze pierwszy raz zobaczyliśmy wielbłąda, ale nie był dziki, tylko taki na płatne przejażdżki, więc nic nadzwyczajnego. Cyrk Polonia też takiego ma.
Na dworcu w Denizli za 40YTL sztuka kupiliśmy bilety do Hatay (Antakya) przy granicy z Syrią. W oczekiwaniu na autobus zaszaleliśmy i zamówiliśmy w restauracji pieczoną głowę barana za 6YTL. Do tego tacka przypraw i kosz pieczywa. Całkiem nieźle. Mózg i język były najlepsze. Na oko się nie skusiłem, ale Kuba był twardy…