Geoblog.pl    dziadding    Podróże    Sudan Expedition 2009    Pan dziennikarz
Zwiń mapę
2009
07
lip

Pan dziennikarz

 
Azerbejdżan
Azerbejdżan, Pirallahı Adası
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 67 km
 
07.07 PIRALLAHI

Pirallahi - miasto na wyspie Artyom. Jadąc od strony Baku na jego miejscu widać szereg piaskowych bloków i wyciągi naftowe. Wjeżdżając do miasta można zauważyć, że lata świetności ma ono za sobą - obdrapane budynki, pokrzywione dachy i walące się ogrodzenia. Tylko w okolicy postoju dla marszrutek wieje optymizmem - jest kebab, bankomat, kilka sklepów w schludnym pasażu.

Kierując się drogę na północ dochodzi się do pola naftowego. Widok jak z postnuklearnych filmów - betonowe głazy pomiędzy wyciągami, bajora pełne brudnej wody, plastikowe torebki, buty i wypłowiałe ubrania ukryte w kępach zeschniętej trawy, na której ktoś wypasa krowy.

Idąc w stronę morza zostałem zaczepiony przez robotników z jednego z wyciągów.

-Priviet! - przywitałem się widząc ich zbliżających się w moją stronę.
-Priviet! Co ty tutaj robisz?! - zapytali z zaciekawieniem.
-Nic, oglądam pola naftowe.
-I co?
-Fajnie - uśmiechnąłem się - Ile ludzi mieszka w Pirallahi?
-Około 2 tysięcy - stwierdził jeden z nich.
-A jak sie żyje? - spojrzałem na nich z uwagą.
-Bezrobocie duże, za ZSRR było tu wszystko - praca, fabryki...
-No ale przecie dalej jest ropa - odparłem nieco zdziwiony.
-Kiedyś było więcej ropy i więcej pracy - usłyszałem od jednego szybką i zwięzła odpowiedź. Pożegnałem się i ruszyłem dalej w stronę przystani.

Gdy stanąłem na nabrzeżu podszedł do mnie policjant.

-Zdrastwujcie! - przywitałem się.

Cisza. Na migi pokazał mi, że chce zobaczyć zdjęcia. Gdy je obejrzał, powiedział "skasuj!". Skasowałem. Po chwili pojawił się jakiś cywil.

-Jesteś amerykańskim dziennikarzem? - zapytał.
-Nie, jestem turystą z Polski. Studiuję ekonomie.
-Visa! - przerwał rozmowę policjant. Dałem mu paszport, przekartkował go dokładnie i oddał. "Nie rób więcej zdjęć" wygestykulował i odszedł, nakazując odejść również mi.

Skierowałem się w stronę miasta, po drodze ponownie robiąc zdjęcia. Idąc chodnikiem zauważyłem po drugiej stronie ulicy wołającą mnie staruszkę.

-Panie dziennikarzu! wejdzie pan!

Za murem kilka metrów kwadratowych posesji na której stała komoda, a na niej wylegiwał się kot. Pod murem stała ławka, obok niej wisiał wyblakły plakat młodej dziewczyny, a trochę dalej leżało wiadro.

-Panie dziennikarzu, napisze pan w gazecie, niech wszyscy ludzie wiedzą, że tu nie ma wody, że muszę wodę wiadrem nosić!

Z jej ust płynęła litania skarg. "Nikt mnie nie słucha, płacę za mieszkanie, a wody nie ma! Nie mam prysznica ani wanny. Spojrzy pan!" wskazała na ciasna komórkę z miską i kranem

-To nie woda? - zapytałem patrząc na kran.
-Woda, ale jest tylko 3 razy w tygodniu - powiedziała wyciągając 3 palce przed moją twarz.

"Bieda panie, wszędzie trzeba płacić - w szpitalu, w aptece, a ja stary człowiek jestem, lekarstwa muszę brać". Mówiła, a ja spokojnie słuchałem. Niestety mój rosyjski nie pozwolił mi zrozumieć wszystkiego.

-A jak było za ZSRR? - przerwałem.
-Haraszo! Woda była, praca była, nie było takiej biedy w Pirallahi jak teraz. Przyjechałam tu pracować aż spod Moskwy!
-Nie może pani wrócić?
-Nie mam tam nikogo - odpowiedziała nieco smutna.
-A tutaj?
-Też nie.

Gdy staruszka przestała mówić ,obiecałem, że napisze w gazecie o Pirallahi i życząc jej zdrowia wyszedłem.

***

Baku-Pirallahi - 0,9AZN
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 28.5% świata (57 państw)
Zasoby: 652 wpisy652 29 komentarzy29 722 zdjęcia722 30 plików multimedialnych30
 
Moje podróżewięcej
30.06.2024 - 19.07.2024
 
 
31.10.2023 - 03.11.2023
 
 
31.07.2023 - 11.08.2023