Dojazd:
Wyruszamy z Warszawy nocnym do Przemyśla (bilet ze zniżką uczniowską 33zł). O piątej rano przesiadka w Łańcucie i koło siódmej jesteśmy na dworcu w Przemyślu. Wszędzie stoją busiki jadące do Medyki (2zł). W Medyce jest przejście graniczne, które pokonujemy pieszo.
I tutaj uwaga. Kolejka jest ogromna (mrówki), staliśmy około godziny, ale na przejściu samochodowym nie było lepiej, a pieszo wychodzi taniej. Po przekroczeniu granicy łapiemy autobus do Lwowa za 12hr (1 hrywna – 60 groszy, ale bardziej opłaca się kupić w Polsce dolary i wymienić na Ukrainie na hrywny). Podróż trwa 1,5 godziny. Wysiadamy na dworcu autobusowym (kolejowy jest obok).
Nocleg:
Na dworcu zaczepia nas pani Sofia (telefon: dom +380 32 274 61 81, kom +380 96 373 59 23), oferując kwaterę za 10$ od łebka, ale po krótkich negocjacjach zbijamy cenę na 6$ (1 dolar – 5 hrywien). Mieszkanie okazuje się być na Starym Rynku (Plac Rynek). Stylowa kamienica, schludny pokój. Tylko jedno ale… Woda w większości Lwowa jest od 6.00 – 9.00 rano i w tych samych godzinach wieczorem…
Atrakcje:
Bardzo ciekawe miasto, gigantyczna starówka, bogato zdobione wnętrza kościołów, opera, dworzec kolejowy. Naprawdę jest co zobaczyć. Wystarczy pochodzić po mieście.
Życie nocne:
Lwów to nie jest imprezowe miasto. Kiepskie puby, bary (wódka – 30hr, piwo – 4hr). Ogólnie mało jest tego typu lokali. Jest też dyskoteka „Millenium”. Wjazd 6$. Nie byliśmy. Ale sądząc po samochodach to zbiera się tam bogatsza część lwowskiej młodzieży. Żeby znaleźć bilard, trzeba się sporo nachodzić. I nie będzie w tym nic dziwnego jeśli to będzie jego rosyjska odmiana…