Po 3 godzinnej podróży lądujemy na dworcu we Lwowie. Kolejnym naszym celem było Czerniowce. I okazało się, że mamy połączenie za 20min! Uradowani pobiegliśmy do kantoru wymienić dolary, potem do kierowcy po bilet. Niestety trzeba iść do kasy. Kuba został z kierowcą i bagażami, a ja pobiegłem po bilet. Przed kasą kolejka jak za komuny po mięso. Zacząłem prosić po kolei ludzi żeby mnie wpuszczali przed siebie bo „ja turista z Polszy, za piać minut awtobus”. Oczywiście udało się:)
Zadowoleni wsiadamy do jakiegoś starego grata (43 hrywny). Okazało się, że mamy jedno miejsce siedzące. Masakra! Ale cóż, podjarani możliwością dojechania do Suczawy (Rumunia) tego samego dnia i złapania autobusu do Bukaresztu tej nocy, nie narzekaliśmy, tylko dzielnie kupowaliśmy na postojach czeburiaki i wodę mineralną.