11.07 KVARELI
-Słodkie, prawda? - zapytał mnie życzliwie mężczyzna w średnim wieku, widząc mnie siedzącego na schodach i jedzącego chleb i pomidory. Nawiązała się rozmowa, opowiadał jak był kiedyś w Rzeszowie. "Teraz Polska jest w Evrosojuz, a wizę ciężko zdobyć. Mafiozi załatwiają wizę do Włoch lub Grecji za 3-4 tysiące dolarów".
11.07 OKOLICE KVARELI
-Przepraszam, tędy do Kindzamarauli? - zapytałem staruszka stojącego przy drodze.
-Kindzamarauli! - krzyknął szaleńczo unosząc ręce i wskazując na pole winogron - Chodź, pokażę ci!
Przeszedłem przez furtkę w drewnianym plocie, zdjąłem plecak i zacząłem się rozglądać.
-Sto gram czy więcej? - rzekł stawiając na stole dwie szklanki.
-Czego? - zapytałem z przerażeniem, tak naprawdę znając odpowiedź.
-Wódki, blać! Nasza lokalna - chacha - odrzekł z uśmiechem pokazując litrową butelkę wypełnioną lekko czerwonym płynem.
-Pije tylko po pięćdziesiąt...
Spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem po czym krzyknął coś do swojej żony po gruzińsku. Za chwilę kobieta pojawiła się z butelką wina. Gospodarz nalał po szklaneczce.
-I jak?
-Pycha! - uśmiechnąłem się.
Uradowany począł łapać mnie za głowę, skakać i wykrzykiwać niezrozumiałe dla mnie zdania.
Polał jeszcze kolejkę. Potem następną. I jeszcze jedną. W połowie trzeciej butelki mężczyzna przewrócił się. "Czas na mnie" pomyślałem. Podniosłem staruszka z ziemi, posadziłem na ławce i wręczając jego żonie pocztówkę z Łomży opuściłem winnicę.
11-12.07 KVARELI
Nie mogąc znaleźć odpowiedniego miejsca na rozbicie namiotu postanowiłem znaleźć kwaterę. Poznany na ulicy Girogi wskazał mi lokal - "bywało gorzej" pomyślałem patrząc na sypiący się budynek. "15 lari, może być?" zapytał. Dałem mu banknot o nominale sto, zaznaczając ze nie mam drobniej.
-Jutro ci wydam, ok?
-No niech ci będzie - zgodziłem się patrząc na jego twarz i zastanawiając się czy mogę mu zaufać.
Następnego dnia poprosiłem go o resztę. Dal mi 55 lari.
-Jeszcze trzydzieści - rzuciłem drugi raz przeliczając pieniądze.
-Przepiłem wczoraj... - odparł wzruszając ramionami.
-No i co z tego, blać?! - spytałem dosyć agresywnie, przezornie wkładając do kieszeni rękę po gaz.
-Nic, zadzwonię do brata, za godzinę będą pieniądze.
Żeby mnie udobruchać przyniósł 2-litrową butelkę piwa i 3 plastikowe kubki.
***
Telavi-Kvareli - 3GEL
Pokój w jednym z bloków - 15GEL