Z Laftu autostopem dojechaliśmy do portu, skąd odpływają promy samochodowe do Bander-e Pol. Po dotarciu kolejnymi trzema autostopami znaleźliśmy się w Bander-e Abbas, gdzie za 7ch można wykupić miejsce w autobusie do Shirazu.
Na dworcu w Shirazie wylądowaliśmy ok. 21. Postanowiliśmy dojść do centrum piechotą. Wybór ten okazał się bardzo trafiony, gdyż po drodze zostaliśmy zaproszenie na wesele:) Ledwie zdjęliśmy plecaki, a wciągnięto nas do tańca. Co prawda kobiety i mężczyźni bawili sie w oddzielnych salach, ale i tak zawsze to jakaś rozrywka;) Gdy wpadliśmy na parkiet goście weselni zaczęli nas filmować swoimi kamerami i telefonami. Small ball i big ball robiły furorę;)
Imprezę opuściliśmy po około 40 minutach. Błądząc uliczkami dotarliśmy do jednego z miejskich parków, gdzie oczywiście nie obyło sie bez kontaktów z Irańczykami. Poznaliśmy młodego chłopaka, Karima, oraz weterana wojny Iran-Irak - wykładowcę miejscowego uniwersytetu. Rozmowa szybko stoczyła sie na tematy polityczne.
Profesor uważał, że Iran to kraj trzeciego świata, co usiłowaliśmy mu wyperswadować, argumentując, że na ulicach nie widać biedy, mają wodę i prąd w mieszkaniach, szpitale, szkoły, dobre drogi, nie istnieje problem głodu na taką skalę jak w Afryce (jeżeli w ogóle istnieje w tym kraju jakikolwiek problem głodu). Ale niestety nie udało się go nam przekonać. Byłem na Ukrainie wiec mam porównanie - naprawdę w Iranie ludziom żyje się podobnie lub nawet lepiej.
Dowiedzieliśmy się także jak wygląda dyktatura pana Khameiniego: Istnieje demokracja - tzn. społeczeństwo wybiera rząd i prezydenta, natomiast przywódcę duchowego wybierają duchowni. W rzeczywistości rząd i prezydent są posłuszni przywódcy duchowemu, który jest najważniejszym w kraju interpretatorem Koranu. Co prawda profesor nie zdołał nam wytłumaczyć jak to jest usankcjonowane prawnie, ale mamy nadzieję, że się tego jeszcze dowiemy.
Słyszeliśmy także wiele zarzutów o grabież majątku narodowego, a dokładnie pieniędzy z ropy. Co może wydawać się dziwne, w Iranie paliwo jest reglamentowane. Każdy dostaje miesięczny przydział w zależności od tego czy ma samochód prywatny, taksówkę, czy ciężarówkę. System jest elektroniczny i wszystkie dane są zapisywane na karcie z chipem (wyglądem i wielkością przypomina kartę bankomatową).
Na pytanie czy są szanse aby kraj się zmienił i jaka powinna być droga zmian, nauczyciel odpowiedział tak: Młodzi się buntują, ale ich bunt nie wybiega poza uniwersyteckie mury. Wszelkie protesty są tłumione w zarodku. Jedyną drogą są powolne zmiany, krok po kroku. I to w młodych jest nadzieja, gdyż oni lamią normy obyczajowe i przywódcy duchowi nie mają u nich żadnego posłuchu.
Zapamiętałem jeszcze słowa o wojnie. Nasz profesor spędził w irackiej niewoli 10 lat. Tortury pozbawiły go pełnej władzy w nogach - chodzi o lasce. Mówił też, że w trakcie walk wysyłano zawsze 8-10 ochotników przodem, po to, by sprawdzić, czy teren nie jest zaminowany. Z reguły młodzi chłopcy - studenci z dumą walczący za ojczyznę.
Zbliżała sie 24, zatem nasi rozmówcy musieli opuścić park. My za to zostaliśmy tu na noc, oddychając chłodnym, przyjemnym powietrzem, którego tak bardzo nam ostatnio brakowało.