W autokarze do Lavandevil poznałem studenta z Rashtu. W Tabrizie studiuje medycynę na państwowej uczelni, i jak twierdzi co miesiąc dostaje 100USD od rządu na koszty związane ze studiowaniem - czyli akademik, jedzenie, dojazdy. I tak podobno ma każdy student! Na państwowe uniwersytety idą tylko najlepsi, ci dla których zabrakło miejsc mają do wyboru prywatne uczelnie. Mówił także o złej polityce rządu, chęci studiowania w Sztokholmie. Zapytałem się go o wolność ekonomiczną. "Biznesowy raj" odpowiedział. "Robisz co chcesz, rząd ma tyle pieniędzy z ropy, że nie interesuje się działaniami obywateli". Nie ma żadnych utrudnień w zakładaniu jakiegokolwiek biznesu, trzeba jedynie spełniać wymogi sanitarne. Podatków nie ma (podobno są - ale bardzo niskie), jedyną ich formą jest cło.
Do Lavandevil dojechaliśmy autobusem relacji Ardabil-Teheran (1ch) - kierowca wysadził nas w tej 18-tysięcznej mieścinie.
Z każdą minutą na ulicach Lavandevil coraz bardziej czuliśmy się jak gwiazdy pop lub kosmici. Ludzie przerywali pracę żeby na nas popatrzeć... Dla niedowartościowanych idealne miejsce;)
W tej ciekawskiej atmosferze przeszliśmy jeszcze kilkaset metrów i zaszliśmy do pewnego lokalu na kebab. Bar należał do młodego chłopaka, który z wielką radością zaprosił nas do środka i zadzwonił po kolegów, którzy o naszej wizycie powiadomili swojego nauczyciela angielskiego. Sami niestety niewiele mogli powiedzieć w tym języku.
Yaver - założyciel prywatnej szkoły języka angielskiego szybko się z nami zaprzyjaźnił i zaproponował nam wizytę w swojej placówce. Chętnie się zgodziliśmy i po kilkunastu minutach siedzieliśmy już w klasie pełnej kilkunastolatków obojga płci.
Dziewczynki zadawały nam pytanie dotyczące naszego kraju: jak duża jest Polska, ilu w Polsce jest muzułmanów, jak daleko jest z Polski do Iranu, itp. Chłopcy natomiast byli ciekawi co myślimy o naszych piłkarzach i porażce naszej reprezentacji z Niemcami na Euro 2008. Wypytywali nas także o ulubionych zawodników i kluby.
Po zajęciach pstryknęliśmy pamiątkowe zdjęcia i udaliśmy się do domu pewnego chłopca, który nas zaprosił na wieczór. Drogę przebyliśmy samochodem zajeżdżając jeszcze nad wybrzeże Morza Kaspijskiego by zrobić kilka fotek.
W trakcie jazdy kolega naszego gospodarza, 17-letni Navid opowiadał mi o swoich marzeniach - wyjeździe do Europy. By zrealizować ten cel już teraz studiuje akademickie podręczniki, by w przyszłości być najlepszym na roku i otrzymać stypendium umożliwiające naukę na Starym Kontynencie.
W tym mieszkaniu gościliśmy niewiele ponad pół godziny. Powodem tego był Yaver, który postanowił zabrać nas do domu swojego przyjaciela. Nie mógł nas zaprosić do siebie, gdyż jego żona była ciężko chora i nie chciał jej przeszkadzać.
Jedząc domowy kebab i paląc szisze rozmawialiśmy na wiele tematów, szczególnie o różnicach kulturowych i polityce Iranu. Yaver wykazywał taką samą ciekawość jak my. Pytaliśmy się jak to jest z chustami, seksem przedmałżeńskim, małżeństwami z innowiercami, wolnością polityczną itp.
Chusty wg Yavera: Prawo nakazuje nosić kobietom chusty, ale nie czadory od stóp do głów. To już dobrowolny wybór kobiet. Zatem dlaczego dużo kobiet dalej nosi czadory? Z powodu kultury i presji społeczeństwa. Sami byliśmy świadkami takiej sytuacji w Kandovanie: Rozmawialiśmy z kilkoma Teherankami, które nie miały chust. Podeszła starsza pani i zaczęła na nie krzyczeć żeby je założyły. A one sie nie posłuchały :) 90% jego uczennic nie lubi nosić chust.
Seks przedmałżeński wg Yavera: O tym się nie mówi, ale to zjawisko to nic nowego. Jeśli młodzi są już siebie pewni sypiają ze sobą. Co jeśli zerwą, a dziewczyna nie jest dziewicą i ma nowego chłopaka? Idzie na operację przywrócenia błony dziewiczej.
Małżeństwa z innowiercami wg Yavera: No problem.
Wolność polityczna wg Yavera: Brak. Co prawda czasem są demonstracje, wiece, jednak działaczy opozycyjnych szybko się zwalcza. Wywiera się na nich presję poprzez ataki na rodzinę i przyjaciół.
Ogólnie rzecz biorąc Yaver zrobił wrażenie dosyć "europejskiego" obywatela: lubi wypić piwo i nie przykłada wagi do religii. Twierdzi też, że ludzie w Iranie nie są religijni. Jak to określił: każdy martwi się tylko o to, by robić coraz więcej pieniędzy.